wtorek, 5 lipca 2016

Wystrzeleni z procy na Szrenicę, a pogoda zmienia plany, czyli urlop 2016 - dzień II

Data: 12.06.2016 (niedziela)
Trasa: 19.8 km, 966 m
Przebieg: Szklarska Poręba Huta - czerwony - Wodospad Kamieńczyka - czerwony - Schronisko PTTK "Hala Szrenicka" - czerwony - Graniczna Łąka - czarny - Szrenica - czarny - Graniczna Łąka - czerwony - Trzy Świnki - żółty - Vosecka Bouda - zielony - Labska louka - żółty - Pramen Labe - żółty - Czeska budka - czerwony - Śnieżne Kotły - czerwony - Pod Wielkim Szyszakiem - czerwony - Czarna Przełęcz - niebieski - Jagniątków
Punkty GOT: 35

TRASA na mapa-turystyczna


Ten dzień mieliśmy dla siebie, bo dziadkowie postanowili zostać z Antkiem i doświadczać uroków agroturystyki EKOFARMA w Sosnówce. Przy okazji mogę ją szczerze polecić wszystkim szukającym miejsca na nocleg z ruchliwym i ciekawym świata dzieckiem :)

Pogoda nie była zbyt pewna, ale my i tak mieliśmy plany szaleńców. Jako że mieliśmy możliwość podwózki i odbioru z dowolnych miejsc, to celowo nie układaliśmy pętli. Postanowiliśmy wystartować w Szklarskiej Porębie, a zasadniczo to przy jej końcu, czyli Szklarska Poręba - Huta. Od razu wyrwaliśmy do przodu i... zdobyliśmy Halę Szrenicką w oszałamiającym czasie 55 min :) Dla niewtajemniczonych podejście na Szrenicę jest monotonne, cały czas równomiernie pod górę.

Muszę Wam powiedzieć, co nas zaskoczyło najbardziej na górze. Był to fakt, że przed tym schroniskiem jest plac zabaw dla dzieci, w środku jest urządzony pokój dla dziecka (z krzesełkami do karmienia z Ikei, klockami, kredkami, misiami, samochodami oraz kanapą dla rodziców, a toalet niepowstydziłby się porządny hotel. Jak nie w schronisku :) Podaję link, żebyście sami mogli się zapoznać chociaż z niektórymi fotografiami w galerii: HALA SZRENICKA

Zaczęło mżyć, więc krótko odpoczęliśmy, wypiliśmy po kubku herbaty i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Pierwszym punktem było oczywiście wejście na Szrenicę, a później w planach było przejście na stronę czeską i zrobienie pętli aż do Górnych Miseczek, a wtedy odwrót na stronę polską. Pogoda znacznie pokrzyżowała nam plany, chmury zaczęły schodzić coraz niżej, a wiatr pchał je w naszą stronę. Więc ledwo zasmakowaliśmy tych "alpejskich" łąk Karkonoszy, a powrót na stronę polską zrobiliśmy już na wysokości Labskiej Louki. Przeszliśmy przez źródła Łaby i wróciliśmy na grań.

Bacznie obserwowaliśmy napływ chmur, żeby ewentualnie w odpowiednim momencie zacząć schodzić. Jednak wybraliśmy oczywiście szlak - faworyta. Koralowa Ścieżka. Brzmi ładnie, tak więc czemu nie? Spokojnie udało nam się tam dojść i rozpoczęliśmy schodzenie. Ścieżka była wąska i dość stroma. Oboje stwierdzamy wtedy, że "najgorsze w chodzeniu po górach jest schodzenie". Wiem, że wydaje się to absurdalne, ale osobiście męczę się bardziej przy ostrych i wymagających zejściach. Bardzo obrywają stawy kolanowe oraz paluch.

Zeszliśmy do Jagniątkowa i tam też poszukaliśmy knajpy, żeby móc się posilić. Dzięki GOOGLE, bo inaczej byłoby ciężko. Jagniątków jest cichym i raczej odludnym miejscem, jednak była jedna restauracja. Trzeba było do niej przejść ok. 1,5 km, ale warto było. Po takiej wyprawie człowiek musi zjeść, a dzięki istnieniu okna glikemicznego o nic nie musi się martwić.

Poniżej jak zwykle fotek parę :)

Selfie przy Wodospadzie Kamieńczyka

Sarna aż się na nas spojrzała

I już na Hali Szrenickiej

Wyżej i wyżej

Widok na łąki alpejskie Karkonoszy

Nad kotłami zimno i wietrznie

Nad Śnieżnymi Kotłami

I już z innej strony

Schodzimy Koralową Ścieżką

Mnóstwo jagodzin, ale że w górach zimno to jeszcze sporo czasu trzeba poczekać

"Domek"

Gdzie to słońce?

W ciągłym biegu - tyle ciekawych rzeczy

Już ćwiczę wspinaczkę

Ko-ko-ko-ko!!

Co by tu zjeść? Konia z kopytami?

Mniam, mniam, brzuszek już pełny :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz