poniedziałek, 23 października 2017

Nasz pierwszy dwutysięcznik - zdobyty przez 2,5 (!) osoby ;-)

Data: 30.07.2016 (sobota)
Trasa: 26.86 km, 1611 m
Przebieg: Palenica Białczańska, parking czerwony - Droga Oswalda Balzera, skrzyżowanie szlaków - Wodogrzmoty Mickiewicza - zielony - Dolina Roztoki - Siklawa - niebieski - Schronisko PTTK W Dolinie Pięciu Stawów Polskich - Siklawa - Dolina Pięciu Stawów Polskich, Zagon Niżni - Dolina Pięciu Stawów Polskich, pod Kozim Wierchem - Dolina Pięciu Stawów Polskich, Niżnie Solnisko - żółty - Szpiglasowa Przełęcz - Szpiglasowy Wierch - Szpiglasowa Przełęcz - Dolina za Mnichem - Schronisko PTTK przy Morskim Oku - czerwony/niebieski - Odejście na Kępę - czerwony - Wodogrzmoty Mickiewicza - Droga Oswalda Balzera, skrzyżowanie szlaków - Palenica Białczańska, parking
Punkty GOT: 39

Trasa na ENDOMONDO
Trasa na mapa-turystyczna


Cześć!

Dziadkowie chcieli na weekend zająć się wnukiem, to co w takiej sytuacji robią rodzice? Ano ruszają na szlak. I to nie byle jaki - bo i daleko, i długi :) Zaledwie kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się, że znów zostaniemy rodzicami (spokojnie, spokojnie, to tylko wspomnienia sprzed roku). Nie wdając się w szczegóły, okazało się, że w dniu wyjazdu byłam już na początku trzeciego miesiąca ciąży ;-) Tak więc, gdy mąż zaproponował Tatry i zdobycie Szpiglasowego Wierchu, uznałam to za bardzo szalony pomysł, mimo to nie byłam w stanie odmówić. Tym bardziej, że miał być to nasz pierwszy zdobyty dwutysięcznik. I pierwsze doświadczenia z łańcuchami (tych na Śnieżkę nie liczę).

Nie wspominając już o tym, że to dopiero nasz drugi raz w Tatrach, dopóki nie byliśmy zmotoryzowani, ciężko było nam się tam wybrać. Pierwszy raz byliśmy na naszym pierwszym urlopie z Antkiem w 2015 roku. Niestety pogoda nas wtedy nie rozpieszczała. Tutaj możecie powrócić do naszych pierwszych doświadczeń z tymi górami:

Tym razem pogoda zapowiadała się pięknie, więc wiedzieliśmy, że musimy wyruszyć bardzo wcześnie w drogę, by móc się jeszcze zaparkować w Palenicy Białczańskiej. Ostatecznie wyjechaliśmy z Wrocławia około 3 nad ranem, tak by w Palenicy zameldować się jeszcze przed 7.

Początkowo ruszamy tą samą trasą, którą niegdyś pokonywaliśmy z Antkiem. Chociaż dziś jak czytam ówczesną relację, to się uśmiecham sama do siebie - tym razem mam inne odczucia niż wtedy. Z Palenicy Białczańskiej staramy się możliwie jak najszybciej dotrzeć do Wodogrzmotów Mickiewicza, tak by znów uciec z asfaltowego szlaku (akurat w tym temacie nic się nie zmieniło - nadal nie lubimy). Wchodzimy do przepięknie zielonej Doliny Roztoki. Idzie się bardzo przyjemnie. Delektujemy się widokami na wysokie granie, których widać tym więcej im wyżej się znajdujemy.



Pogoda o poranku wydaje się być cudna

Wodogrzmoty Mickiewicza

Dolina Roztoki

Dolina Roztoki

Dolina Roztoki

Dolina Roztoki

Rzeczywiście szlak przez Siklawę do Doliny Pięciu Stawów Polskich ma sporą deniwelację na stosunkowo krótkim odcinku oraz prowadzi po skałach i kamieniach, natomiast nie wiem, czy wynika to z naszej aktualnej kondycji, czy zdecydowanie większego doświadczenia, a może i lepszej pogody, ale tym razem nie odbieramy tego odcinka jako ultra trudny. Wchodzimy do Doliny i kierujemy się do już mocno zatłoczonego schroniska (nic dziwnego - kombinacja wakacje+weekend+dobra pogoda jest kusząca nie tylko dla nas). Robimy tylko krótką przerwę, bo wiemy, że przed nami jeszcze długa droga.

Oczy cieszymy pięknymi widokami z Doliny. Pstrykamy kilka fotek i idziemy wzdłuż Wielkiego Stawu do odbicia szlaku żółtego w kierunku Szpiglasowego Wierchu. Trasa już od samego początku jest bardzo malownicza. Ponadto jest to taki typ szlaku (też ze względu na wysokość, na której jesteśmy), którego w Polsce można doświadczyć jedynie w Tatrach. Po kilku kamieniach przechodzimy przez strumień łączący dwa z pięciu stawów i zaczynamy mozolną wspinaczkę. Szlak wznosi się zakosami coraz wyżej, a mi powoli dają się we znaki hormony ciążowe, powodujące szybsze zmęczenie i senność. Tak więc powoli, w swoim tempie, pokonujemy kolejne metry w górę.

W końcu docieramy do kolejnego punktu dzisiejszej wycieczki, mianowicie szlaku z asekuracją w postaci metalowych łańcuchów. Oczywiście okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują, natomiast przynajmniej na tym odcinku nie stanowiło to trudności. Bardziej chyba były zamontowane dla komfortu psychicznego. Większą trudnością było wyminięcie się ze schodzącymi osobami, szczególnie, gdy nie bacząc na niepisaną zasadę kilka osób z dołu - kilka osób z góry, wchodziły na fragmenty eksponowane, na których byli już inni turyści. Z samą ekspozycją, jako taką nie mieliśmy najmniejszego problemu.


Siklawa

Dolina Pięciu Stawów Polskich

Dolina Pięciu Stawów Polskich

Dolina Pięciu Stawów Polskich

Dolina Pięciu Stawów Polskich

Po kamieniach na drugą stronę


Dolina Pięciu Stawów Polskich już za nami

A przed nami - łańcuchy - pierwsze w życiu, jest przeżycie


Dumni docieramy do Szpiglasowej Przełęczy, by ruszyć po chwili na szczyt. Wieje dość mocno i widać, że pogoda nad Rysami zaczyna się powoli psuć i nadciągają kłębiaste chmury. Na górze jest dość tłoczno, gdyż jak się okazuje dużo łatwiejszy szlak jest od strony Morskiego Oka, więc zdążyło tutaj już dojść sporo turystów. Dowiadujemy się, że podejście od tamtej strony jest zwane "cepostradą". Koniec końców cieszymy się, bo jednak łatwiej jest podchodzić trudniejszym szlakiem niż schodzić.



Szpiglasowa Przełęcz

Zdobyliśmy Szpiglasowy Wierch (2172m)

Zdobyliśmy Szpiglasowy Wierch (2172m)

Szpiglasowy Wierch - widok na Dolinę Pięciu Stawów Polskich

Schodząc obserwujemy "mrówki" wspinające się na Rysy. Trafiamy również na akcję ratunkową, widzimy jak ratownicy TOPR ze śmigłowca ratują wspinacza. Z ciekawości sprawdzamy oczywiście  na następny dzień kronikę TOPR, żeby dowiedzieć się, co tak naprawdę się wydarzyło:

O godz. 14.57 do TOPR dotarła informacja, że na Kopie Spadowej podczas wspinaczki drogą Skłodowskiego odpadł taternik. W  wyniku upadku doznał urazu stawu skokowego. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu ratownicy desantowali się  na półce około 30 m  nad miejscem wypadku. Po założeniu stanowiska jeden z ratowników został opuszczony na linach dynema do rannego taternika. Po zaopatrzeniu taternik wraz z ratownikiem został opuszczony do podstawy ściany, skąd został windą  podebrany przez śmigłowiec i przetransportowany do szpitala. W kolejnych lotach zostali przetransportowani ratownicy, którzy obsługiwali stanowisko zjazdowe.

Przy Morskim Oku zatrzymujemy się tylko na chwilę, gdyż zadecydowaliśmy, że jeszcze tego samego dnia chcemy powrócić do Wrocławia. Schodzimy dość szybkim tempem i docieramy do samochodu. Wykończeni, ale szczęśliwi po niespełna 27-km wędrówce, wracamy do domu na zasłużony odpoczynek.

Szpiglasowy Wierch - widok na Rysy

Schodzimy do Schroniska przy Morskim Oku

Morskie Oko

2 komentarze:

  1. Wielki szacun za taką trasę w dwupaku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! Jako że czułam się bardzo dobrze i poza wspomnianą sennością żadnych dolegliwości ciążowych to mogłam sobie na to pozwolić :) Oczywiście na tym nie skończyłam chodzenie w dwupaku po górach, następne wpisy są w trakcie tworzenia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń