poniedziałek, 12 czerwca 2017

Po domową szarlotkę na Wysoki Kamień

Data: 12.06.2017 (niedziela)
Trasa: 10.00 km, 338 m
Przebieg: Szklarska Poręba os. Podgórze - czerwony - Schronisko "Wysoki Kamień" - czerwony - Rozdroże pod Zwaliskiem - niebieski - czarny - Szklarska Poręba os. Podgórze
Punkty GOT: 14

Trasa na mapa-turystyczna
Trasa na ENDOMONDO


Pogoda wciąż była piękna a na weekend brak sprecyzowanych planów, czyli...jedziemy w góry! Padło na Wysoki Kamień, gdyż szlak nie jest ani długi ani trudny, więc mogliśmy bez problemu ruszyć z Antkiem.

Zaparkowaliśmy tuż przy nowych blokach na os. Podgórze i jak zwykle zaczęliśmy od jedzenia. Antoś wciągnął banana i bułkę, Gabrysia cyca i już byliśmy gotowi do drogi.

Nasz parking leżał przy czerwonym szlaku, więc nigdzie nie musieliśmy dochodzić. Po krótkim podejściu zaskoczył nas znak, że 100m w prawo jest punkt widokowy - musiało to być coś nowego, jak byliśmy tam ostatnio przed trzema laty, to nie pamiętam, żeby coś takiego istniało. Z drewnianej platformy, na której ustawione były krzesełka można było podziwiać panoramę Karkonoszy.

Nasz szlak wiódł głównie przez las, dosyć szeroką drogą. I jak to wędrówka z niespełna 3-latkiem, obfitowała w oglądanie mrówek, szukanie patyczków i gałązek oraz kolejnego znaku ze szlakiem na trasie (Antoś postanowił nazywać to "czerwonym" śladem) :P

Pod koniec widać było już, że nasz dzielny zuch ma coraz mniej sił, ale jednak dotarł sam na szczyt. Po obejrzeniu przepięknej panoramy Karkonoszy z pobliskich skałek, poszliśmy do schroniska.

W schronisku  na Wysokim Kamieniu podają przepyszną domową szarlotkę, kupiliśmy więc po kawałku dla każdego. Antoś aż podskakiwał z rękoma w górze z radości jak zobaczył ciasto, ale i tak stwierdził, że najpierw to on chce zjeść "kiembaske" (tudzież "kiembache"), czyli po prostu kabanosa. Gabrysia początek posiłku przespała, dzięki czemu i ja mogłam nadrobić moje braki kaloryczne. Później nakarmiłam i ją. I już byliśmy gotowi do dalszej trasy.

Niestety widać było, że mimo odpoczynku w schronisku nasz Zuch jest już po prostu śpiący (nadal ma drzemki w dzień), więc Tatuś wziął go w Tulę i uTulił go do spania. Gdy dzieci się niesie, to można zdecydowanie przyspieszyć.

Czerwonym szlakiem zeszliśmy do rozdroża pod Zwaliskiem (niedaleko kopalni Stanisław), a tam już odbiliśmy na niebieski prowadzący w dół do Szklarskiej Poręby. Pod koniec szutrowej drogi obudził się nasz śpioszek i dalej wędrował na własnych nóżkach. Fascynującym elementem krajobrazu okazały się...hydranty. Bo jeśli nie wiecie, to "Hydrant pluje wodą. Zimną wodą.". W związku z tym szliśmy od hydrantu to hydrantu - takie zwyczajne urządzenie, ale czy zwracaliście kiedyś na nie aż taką uwagę? Przez nieuwagę (skupiliśmy się na strumyczku płynącym wzdłuż drogi) przegapiliśmy odbicie szlaku czarnego, którym mieliśmy dojść prosto do osiedla Podgórze. Musiliśmy się więc zawrócić, pech chciał, że ostro pod górkę. Antoś poprosił o wrzucenie do Tuli, więc jeszcze raz został utulony i tak doszliśmy do samochodu.

Zmęczeni, ale szczęśliwi powróciliśmy do Wrocławia

Dmuchawce, latawce, wiatr,
A z bułką na parkingu stoję ja

A tu je Gabrysia

Dzieci z mamą startują na czerwonym szlaku

Panorama z punktu widokowego

Odpoczynek na pieńku

Zdobyłem! Zdobyłem! Mój pierwszy "tysięcznik" zdobyty z buta!

Z tatą siedzimy na skale, a w tle ruiny starego schroniska

I jak tu nie być szczęśliwym

Rodzina na szlaku!

Utulony Antoś śpi

Turyści

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz